Jachty żaglowe płyną kanałem zajmując całą jego
szerokość. Są bardzo blisko jeden od drugiego, bo
płynący jacht na czele spowalnia ruch płynąc na
minimalnych obrotach silnika.
Nagle z niewiadomych przyczyn jeden z nich staje w
poprzek kanału tarasują drogę jednostkom płynącym z
tyłu.
Płynący za nim mały Maxus nie dał rady wyhamować...
...i uderzył dziobem w betonowe nabrzeże kanału...
...a następnie przerysował burtę. Załogant z
bosakiem prawdopodobnie myśli, że da radę zatrzymać
nim kabinówkę. Niestety nie da się zatrzymać
ciężkiego, kabinowego jachtu ani bosakiem ani
wystawioną nogą.
Płynący za nim kolejny jacht ze stajni Bełbota
również znalazł się na betonce.
Po drobnych stłuczkach wszyscy popłynęli dalej jak
by się nic nie stało... nadal całą szerokością
kanału.
Statek z trudem utrzymywał pozycję na minimalnych
obrotach pchany bocznym wiatrem na nabrzeże kanału.
Jakby tego było mało. Przed niego wepchnął się
sternik małego hausbota zamiast przepuścić statek i
włączyć się do ruchu za nim.
Nie wiemy co złorzeczył kapitan statku pod nosem...
...ale nerwy do takiej roboty musi mieć ze stali.
Jak można było uniknąć tej
niebezpiecznej sytuacji? Nasze sugestie dla
wodniaków.
- Nie
tamuj ruchu! Płyń kanałem z prędkością
ok. 6km/h - nigdy wolniej, bo jachty
motorowe przy małych prędkościach tracą
zdolności manewrowe.
- Nigdy
nie podnoś miecza w kanale, bo jacht
bez miecza ma gorsze właściwości manewrowe.
- Zachowaj
bezpieczny odstęp od rufy jachtu przed
Tobą. Gdy stanie w poprzek kanału -
będziesz miał szansę się przed nim
zatrzymać.
- Trzymaj
się prawej strony kanału, aby
jachty/statki płynące z przeciwka miały
szansę Cię ominąć.
- Nie
włączaj się do ruchu tuż przed kimś.
Przepuść go, zrób to za nim.
- Nie
wystawiaj nóg! W sytuacji kolizyjnej
nie wystawiaj żadnych bosaków, pychówek, ani
tym bardziej swoich kończyn. Nogę bardzo
łatwo zmiażdżyć próbując zatrzymać ciężki
jacht.