Wnętrze
barki
Sterówka
z doskonałą widocznością całego pokładu.
Wygodny
salon położony w rufowej części barki. Jest to typowa dinieta spełniająca
funkcję dodatkowego miejsca do spania.
Po
lewej stronie salonu znajduje się wygodny kambuz
(blat,
kuchnia, piekarnik, zlewozmywak i lodówka (100 l).
Pojedyńcza
koja po lewej burcie.
Podwójna
koja z prawej burty.
Potrójna
koja dziobowa ze zlewozmywakiem i szafą.
Toaleta
z WC kingstonem.
Niedziela
15-06-2008
Wiedząc,
że czeka nas długi odcinek do pokonania, wypłynęliśmy o 9.30: kierunek
-Amsterdam. Trasa jest bardzo malownicza, prowadzi przez wiele śluz (płatnych
do sabocika podawanego na wędce, od 1 do 3 euro), mostków, często bardzo
niskich. Wzdłuż trasy znajdują się malownicze domki z ukwieconymi balkonami.
Trasę Loosdrecht-Amsterdam pokonuje się w 7 godzin. Na miejsce postoju
w Amsterdamie wybraliśmy marinę znajdującą się po północnej stronie
kanału, prawie naprzeciwko Central Stadion. Nawet przed sezonem o miejsce
cumowania nie było łatwo. Do centrum Amsterdamu można dopłynąć
za darmo promem, który znajduje się dziesięć minut pieszo od mariny. Teren
mariny jest zamykany a więc przed jej opuszczeniem należy znać kod dostępu.
Opłata za dobę w marinie kosztuje 15 euro a doba trwa do 12.00
Pierwsze
śluzowanie - przed sezonem jest jeszcze pusto.
Przed
każdym budynkiem stoi zacumowana łódź pomagająca w przemieszczaniu się.
Majestatycznie
stojące wiatraki -symbol Holandii.
Pływający
dom -cieszacy się dużą popularnością w Holandii.
Przedmieścia
Amsterdamu.
Promy
ułatwiające komunikację pomiędzy dwoma brzegami Amsterdamu.
Charakterystyczne
wąskie uliczki stolicy Holandii.
Liczne
zabytki architektoniczne.
Głównym
środkiem przemieszczania się są wszechobecne tam rowery.
Trzypoziomowy
parking mieszczący tysiące rowerów jest przepełniony.
Strzeżona
marina w Amsterdamie. Można się do niej dostać jedynie znając kod dostępu.
Przejazd
promem z mariny do centrum Amsterdamu.
Niestety
Amsterdam nie słynie z czystości.
Podczas
zwiedzania Amsterdamu łatwo natrafić na dzielnice "Czerwonych Latarni"
W
dzień śmieci wyrzuca się tu na ulicę, a nocą są usuwane.
Opuszczamy
Amsterdam
Poniedziałek
16-06-2008
Po
porannej przejażdżce przez centrum Amsterdamu (na rowerze) opuszczamy marinę
i przez Houthaven wpłyniemy na kanał Wester. Płyniemy na południe w kierunku
Aalsmer. Po drodze mijamy jeziorka, mariny, malownicze miejscowości. Nad
głowami co minutę przelatuje podchodzący do lądowania na lotnisku Schiphol
samolot. W pewnym miejscu przepływamy most i przechodzącą pod dnem kanału
autostradę A4. Po drodze liczne mosty z miła i uprzejma obsługa. Mijają
nas duże jednostki pływające. Nasza barka ma 2,5 m. wysokości i pod wieloma
mostami przechodzi na centymetry. Przechodzenie pod wysokimi mostami dozwolone
jest przy czerwonym świetle przy zachowaniu szczególnej ostrożności.(jednostki
pływające z naprzeciwka). Ruch przy podniesionym moście jest sterowany
światłami których należy bezwzględnie przestrzegać.
Wysokość
naszej barki pozwalała na przepływanie pod mostami co bardzo usprawniało
pokonywanie trasy.
Co
chwilę mijaliśmy przepięknie zadbane ogrody.
Płyniemy
nad Autostradą A4
Ta
czapla okazała się żywą.
Kolejne
śluzy- mieliśmy ich na trasie kilkanaście.
Przepływamy
obok jednego w największych lotnisk w Europie .
Co
40 sekund ląduje bądź startuje samolot.
W
małych miasteczkach sklepy są jedynie obwoźne.
Wtorek
17-06-2008
Następna
noc była spędzona "na dziko". Z samego rana wyruszyliśmy w kierunku Alphen
i stanęliśmy w małej marinie w miejscowości Woubrugge. Stamtąd wyruszyliśmy
na wycieczkę rowerowa do Leiden (12 km). Do samej miejscowości prowadzi
droga rowerowa wśród łąk, na których pasły się owce i krowy. Leiden jest
miastem godnym polecenia Warto odpocząć w przytulnych kawiarenkach nad
kanałami.
W
dalszą podróż ruszyliśmy koło godziny 17 tej i po 3 godzinach dotarliśmy
do Goudy . Zacumowaliśmy przy kanale obok starego miasta. W tym kanale
znajduje się toaleta i prysznic. Parkowanie kosztuje 8 euro (razem z toaletą
i prysznicem). Wieczorem spacer po mieście wypełniony kibicami "pomarańczowych"
oglądających mecz.
Środa
18-06-2008
Rano
zwiedzanie miasta i zakupy. Miasto słynie z sera. Po zakupie serów gouda
wypłynęliśmy na rzekę. Mosty na tej trasie są bezobsługowe, otwierają się
po naciśnięciu żółtego przycisku znajdującego się obok tabliczki informacyjnej
po prawej stronie. Odcinek rzeki w okolicach Goudy posiada bezpośrednie
połączenie z morzem i występują pływy o różnicy poziomów ok. 170 cm.
Jeden
z licznych sklepów firmowych z serami "gouda"
.
Ostatnie
zakupy w Goudzie.
Opuszczamy
Goude śluzując się na rzekę.
Mijamy
duże jednostki transportujące towary w głąb kraju.
Czwartek
19-06-2008
Czwartkowy
poranek obudził nas wiatrem i kroplami deszczu. Ambitna załoga o 8.15 gotowa
była do wypłynięcia, ale silnik barki odmówił posłuszeństwa. Czerwona lampka
zasygnalizowała konieczność przywołania serwisu z bazy czarterowej. Serwis
zjawił się po 3 godzinach i szybko usunął usterkę. Po 12.00 wyruszyliśmy
w kierunku Utrechtu. Po trzech godzinach płynięcia Utrecht przywitał nas
słoneczną pogodą trasa wiodła przez stara część miasta pod kamiennymi mostami.
Przejście wymaga sporo uwagi a czasem nawet pomocy rąk. Na szczęście byliśmy
tu przed sezonem więc ruch na kanałach był stosunkowo niewielki. Zacumowaliśmy
centrum miasta i zostaliśmy na noc gdyż śluza umożliwiająca opuszczenie
Utrechtu czynna jest do godz.18.00. Cumujemy w marinie Marnemoende.
Chwile
kiepskiej pogody pomogły nam przetrwać mazurskie szanty.
Niespotykany
na Mazurach pływający grill z silnikiem elektrycznym.
Nowoczesna
marina Marnemoende
Jak
w większości marin na jej teren można się dostać za pomocą karty magnetycznej
którą otrzymuje się po opłaceniu cumowania.
Piątek
20-06-2008
O 9.00
rano otwarta została śluza i opuściliśmy przepiękny Utrecht i czekała nas
już krótka podróż do uroczo położonego Loosdrecht bazy czarterowej. Po
zacumowaniu barki wybraliśmy się samochodem do pobliskiego miasta Hilversum
na ostatnie zakupy. Potem noc i z samego rana zdawanie barki. Czekała nas
podróż powrotna 1380 km do Giżycka.
Tak
wygląda "Wenecja północy"!
Policja
konna to częsty widok na ulicach Holenderskich miast.
Ostatnie
zakupy.
Kapitan
z Kapitanową rozkoszują się urokami miasta . Jeszcze wtedy nie mieli
świadomości, że to dzięki Nim powstanie nowy projekt barki.
Opuszczamy
Utrecht urzeczeni pięknem jego zabytków.
Praktyczne
wskazówki.
Nie warto
brać zapasów żywnościowych bo na miejscu w bazie czarterowej znajduje się
dobrze zaopatrzony sklep, a produkty i ceny są podobne jak w Polsce. Brakuje
jedynie typowo polskich wyrobów jak flaki, bigos itp. Warto natomiast zaopatrzyć
się w zapas chleba bo do holenderskiego chleba trzeba się przyzwyczaić.
Barka
jest bardzo nie sterowna na wstecznym biegu a jej 36 konny Nanni Diesel
nie zapewnia komfortu nadmiaru mocy do manewrów. Mocno przydałby się porządny
bosak, pychówka i duży dmuchany odbijacz pomagający w cumowaniu przed mostami
i śluzami. Bardzo przydatna bywa też lornetka, zwłaszcza do lokalizacji
przycisków do otwierania mostów.