|
NOWY JACHT MOTOROWY
BALT 818 TYTAN
1 stycznia 2014
Nasz portal jako pierwszy miał okazję przetestować prototyp nowego jachtu
motorowego - reklamowanego jako pierwszy w Polsce
półślizgowy hausbot BALT 818 TYTAN.
W piękne grudniowe przedpołudnie miałem okazję odbyć testowe pływanie
pachnącym nowością, najnowszym dzieckiem augustowskiej stoczni
jachtowej Balt Yacht - jachtem Balt 818 Tytan. Jest to łódź
o tyle wyjątkowa, że nazywana jest przez twórców pierwszym półślizgowym
hausbotem w Polsce.
Na początek trzeba wspomnieć, że ta konkretna łódka jest pierwszym przedseryjnym
egzemplarzem, więc pewne różnice między nim a serią pewnie wystąpią, choć
będą dotyczyły szczegółów, głównie w wykończeniu.
Wrażenia wizualne, w moim odczuciu, są pozytywne - dobrze dobrane proporcje,
ciekawe detale, jak kształt okien burtowych czy dachu nad kokpitem, podpartego
czterema metalowymi, matowo-czarnymi podporami.
Ciekawym detalem jest też niesymetryczna zabudowa pokładu, cała kabina
z owiewką i daszkiem jest przesunięta bardziej na lewą burtę. Dzięki temu
półpokład na prawej burcie jest bardzo szeroki i wygodny w komunikacji.
Tu trzeba wspomnieć o braku uchwytów na dachu i w okolicach owiewki - chwilowym,jak
zapewnił właściciel. Takim przejściowym stanem jest też brak zejściówki
dziobowej. A przy wietrznej pogodzie i sporych falach na Niegocinie tego
dnia brak handrelingów był mocno odczuwalny.
Podczas skrętu łódź przechyla się na zewnątrz łuku.
Odwrotnie niż ma to miejsce w łodziach typowo ślizgowych.
Do wnętrza wchodzi się z kokpitu po trzech stopniach, poprzez zejściówkę
zamykaną (nielubianą przeze mnie) suwklapą. Jak na wielu podobnych jednostkach,
elementy tejże suwklapy walają się potem po bakistach.
Wnętrze jest proste, ale eleganckie, wygodnie rozplanowane i jasne
dzięki dużym oknom na obu burtach. To ostatnie tyczy się też WC, co nie
jest częste. Dzięki tak dużym oknom osoby siedzące w kabinie mają poczucie
pełnego uczestnictwa w rejsie. Nie ma może zbyt wiele miejsca na różne
szpeje, ale to też raczej norma na tej wielkości łódce. Jak dla mnie to
jednostka idealna dla rodziny 2+2.
Trzeba przyznać, że jakość prezentuje dobry poziom, nie rzuciły mi
się specjalnie w oczy niedoróbki.
Przestronna koja dziobowa
Stolik w mesie...
...z dużycm panoramicznym oknem.
Kambuz - czyli pokładowa kuchnia.
Widok za oknem również imponujący.
Szufladowa lodówka.
Podsufitka.
Rozdzielnia elektryczna
Kabina wc. W testowanym egzemplarzu nie było zamontowanej toalety.
No i rzecz najważniejsza w przypadku hausbota półślizgowego, czy też
już ślizgowego: jak to pływa?
Wypływamy z portu.
Pierwszy ślizg. Prędkość ok.40km/h pod wiatr i falę.
Nadbudówka niesymetrycznie umieszczona na pokładzie
zapewnia z jednej strony stosunkowo szerokie przejście.
W ślizgu.
Widok z góry.
Znów w ślizgu.
Tu jestem trochę rozbity, bo łódź jest stabilna na prostej (niewielkie
korekty spowodowane zapewne obecnością kila), gładko przechodzi przez fale
(zasługa "ostrego" V na dziobie) i przy tym silniku (90KM) szybko wychodzi
z wody. W pełnym ślizgu przy trzech osobach osiągnęliśmy 42km/h, więc prędkość
bardziej cruiserową niż hausbotową, choć silnik wtedy wyje głośno i nieprzyjemnie
na wysokich obrotach. Jakich dokładnie - nie wiem, gdyż w testowanej łodzi
nie zamontowano jeszcze zestawu wskaźników. Lepszym napędem byłby pewnie
silnik 120 a nawet 150 KM, ale tu dochodzimy do powodu mojego rozbicia.
Otóż wysoko położony środek ciężkości oraz, jak mniemam, wypłaszczone dno
w części rufowej, powodują, że łódź mocno przechyla się w ostrych zakrętach.
I to przechyla się na zewnątrz, czyli odwrotnie niż łodzie typowo ślizgowe.
Ponoć stocznia zna problem i pracuje nad jego wyeliminowaniem. Tymczasem
założenie dużego silnika do takiej łodzi, w połączeniu z brakiem wyobraźni
sternika + kilka dodatkowych czynników i w czasie nagłego zwrotu można
dotknąć wody odbojnicą. Chyba, żeby zastosować ogranicznik obrotów - wtedy
otrzymamy komfort akustyczny przy zachowaniu bezpieczeństwa. Należy też
wspomnieć, że długotrwałe pływanie na maksymalnych obrotach silnika nie
pozostaje bez wpływu na jego trwałość.
Tak więc proponowane przez stocznię max.90KM jest rozsądne i dobrze
się sprawdzi w sytuacjach przewidzianych przez projektantów, a więc krótkotrwałe
manewry, szybkie, awaryjne dopłynięcie czy ucieczka przed burzą itp.
Przy mniejszym silniku będzie to typowy hausbot spacerowy zaś zastosowanie
średniego, 50-60konnego silnika mija się z celem. Za dużo na spacerki,
a za mało na wyścigi. O półślizgu przy małym spalaniu należy zapomnieć.
Trzeba jasno powiedzieć, że łódź jest bardzo sterowna, nawet przy prędkościach
manewrowych i bez steru strumieniowego. Również na wstecznym - bez problemu
zrobiliśmy ósemkę pomiędzu pomostami w Ekomarinie i szczerze: pod kątem
precyzji, bardziej przypominało to jazdę samochodem niż pływanie. Jest
to jednostka doskonała dla niedoświadczonych wodniaków, nawet bez steru
strumieniowego nie powinni mieć problemów z manewrowaniem.
Przez wzgląd na świetny design oraz pływalność, myślę że z klientami
nie będzie problemów, choć w warunkach mazurskich raczej z małym, ekonomicznym
napędem.
Paweł 'Funyo' Fejfer
|