|
GRUDNIOWY REJSPO PĘTLI MAZURSKIEJWczesnym rankiem 2 grudnia rozpoczęła się zimowa wyprawa żeglarska tzw. Pętlą Mazurską. Jest to rejs nietypowy nie tylko ze względu na porę roku ale także na warunki, w których przyjdzie śmiałkom zmagać się z wiatrem i wodą. Trzydniowy rejs odbywa się na otwartopokładowych jachtach typu omega, a żeglarze nocować będą w namiotach. Pomysłodawcą imprezy jest Artur Tomkiewicz ze Szkoły Żeglarstwa Natangia, propagator budowy nowego szlaku żeglownego zwanego Pętlą Mazurską - drogi wodnej łączącej jezioro Niegocin z jeziorem Śniardwy poprzez jeziora Wojnowo, rzeczkę Głaźną Strugę, Buwełno i Tyrkło. Pomiędzy dwoma ostatnimi jeziorami nie istnieje wodne połączenie i jachty trzeba przewozić lądem. Piątkowy poranek w porcie AZS Wilkasy k. Giżycka. Artur Tomkiewicz - pomysłodawca imprezy. Cztery omegi gotowe. Kilka osób nie dojechało - rejs odbędzie się w okrojonym, 8-osobowym składzie. Ekstremalna ekipa żądna wrażeń. Rejs rozpoczęty. Około południa uczestnicy dopływają do Głaźnej Strugi - strumienia łączącego jeziora Wojnowo i Buwełno. Zamiast wiosłować zdecydowanie łatwiej jest przeciągnąć łódź brodząc po dnie. Ubiegłotygodniowe wichury powaliły wiele pni, które tarasowały drogę. Na jeziorze Buwełno. Okolice wsi Cierzpięty. Pierwszy żagiel pojawia się na horyzoncie. Zza cypla wyłania się drugi żagiel. Już są trzy żagle. Cierzpięty to oddalona od głównych szlaków komunikacyjnych (zarówno wodnych jak i lądowych) wieś. Kiedyś była to wieś czynszowa - założona w 1492r. Dawny zespół dworsko-parkowy z podwórzem gospodarczym położony bardzo malowniczo nad brzegiem jeziora Bawełno. Dwór pochodzi z 2 połowy XIX w. Widok z dawnego dworu na jezioro. Po ewentualnym wybudowaniu kanału wartość tej opuszczonej nieruchomości wzrosłaby diametralnie. Od strony Giżycka do wsi prowadzi wąska droga gruntowa, w samej wsi brukowana. Dopiero od dwóch lat można do Cierzpięt dojechać drogą asfaltową - ale od strony Orzysza. Opuszczone domy. Zabudowania dawnego PGR-u. Zabudowania z okresu PRL. Cmentarz wojenny z I Wojny Światowej we wsi usytuowany na wzgórzu bezpośrednio nad jeziorem. Widok z cmentarza na wieś. Stary, przedwojenny dom. W 1935r. we wsi mieszkało 150 osób. Obecnie we wsi nawet sklep działa jedynie w sezonie letnim. Jachty są coraz bliżej. Na brak wiatru załogi nie mogą narzekać. Siła wiatru w szkwałach osiąga 6 stopni w skali Beauforte'a. Wąskie jezioro i wysokie brzegi powodują, że wiatr jest porywisty o zmiennym kierunku. Koniec jeziora Buwełno. Mały pomost, obok slip. Piaszczysta plaża, a na plaży... ...zapomniana łódź rybacka. Pierwsza załoga przy pomoście. Ciepłe, wojskowe rękawice z demobilu bardzo się przydały. Temperatura powietrza wynosi ok +5st.C, pada deszcz. Ręce niczym nie osłonięte szybko 'grabieją'. Kolejna załoga w Cierzpiętach. Można w końcu rozgrzać się gorącą herbatą z imbirem. Szybki posiłek na pomoście. Jeden z uczestników zabrał ze sobą samodzielnie przyrządzoną suszoną wołowinę. Palce lizać. Dopływa w końcu także i załoga samego organizatora - Artura Tomkiewicza. Uczestników rejsu odwiedził osobiście Pełnomocnik Starosty Ełckiego, który zapewnił o tym, że prace przy powstaniu nowego połączenia wodnego mają szansę na realizację. W grudniu ma zapaść decyzja o przyznaniu środków na przygotowanie koncepcji wodnego połączenia Buwełna z Tyrkłem w miejscowości Cierzpięty. Wg urzędnika różnica poziomów wody pomiędzy jeziorami wynosi zaledwie ok.10cm i nie stanowi to przeszkody dla budowy kanału. Mieszkańcy pobliskiego domu wyszli przed dom aby zobaczyć co się stało, że tyle ludzi 'nawiedziło' o tej porze roku pogrążoną już w zimowym śnie wieś. Przed przewiezieniem jachtu na drugie jezioro trzeba położyć maszt. Transport lądowy już jest. Pakowanie na przyczepę pierwszej łodzi. Jedziemy polną drogą łączącą oba jeziora. Najpierw przez wieś... ...potem przez las... ...wśród bagien... ...i powalonych przez ubiegłotygodniową wichurę drzew... ...w końcu dojeżdżamy do nowooddanej do użytku asfaltowej drogi łączącej miejscowość Cierzpięty z Orzyszem. Asfalt kończy się prawie przy samym jeziorze Tyrkło... ...wystarczy zjechać ze skarpy... Nad jeziorem Tyrkło. Pierwsza łódź zwodowana po drugiej stronie 'lądowego połączenia'. Przyczepa własnej roboty. Nad jeziorem pozostałości dawnych zabudowań. Stał tu prawdopodobnie jakiś dom. Do dziś przetrwały jedynie schody. Powrót po kolejną łódkę. Niestety w grudniu zmrok zapada szybko. Wyciąganie drugiej łodzi odbywa się przy świetle lamp samochodowych. Ostatnia łódź na przyczepie... ...w drodze... ...i u celu. Wodowanie odbywa się w ciemności. Czas ogrzać się przy ognisku... ...rozbić namioty... ...podzielić się wrażeniami...
...zdjeść pierwszy gorący posiłek... ...i zaplanować jutrzejszy dzień. Księżyc ukradkiem przygląda się zza chmur poczynaniom 8 śmiałków (w tym jednej Pani)... w tym samym czasie w Giżycku leje deszcz. Wyprawa potrwa jeszcze dwa dni. Do pokonania zostało oprócz jeziora Tyrkło - największe jezioro w Polsce - Śniardwy; potem przez jezioro Mikołajskie, Tałty, kanały, Tałtowisko, Szymon, Jagodne, Boczne - na jezioro Niegocin, gdzie rejs dobiegnie końca. Dodano 4-12-2011
Żegluga po Śniardwach - wbrew obawom 'środowiska żeglarskiego' na forum mazury.info.pl - zdaniem Artura Tomkiewicza należała do najbardziej atrakcyjnych części tego rejsu. Silny południowy wiatr (zgodnie z prognozą - w porywach do 6B), duże fale i słoneczna pogoda - dawały największą frajdę z żeglugi. Trudne warunki dały się jednak załogom we znaki. Pomimo silnego, dopychającego wiatru nie zdecydowali się przejście kanału, aby zacumować w osłoniętym od wiatru miejscu. Poza tym, gdy dotarli do kanału było już ciemno. Ekipa rozbiła obóz u wjeścia do pierwszego kanału na Tałtach i przy zacinającym deszczu spędziła noc w namiotach smaganych szkwałami znad jeziora. Przygotowanie do położenia masztu... ...rolowanie foka... ...pod mostem na Kanale Kula. Kanał pokonany bez użycia pagajów. Przerwa na papierosa. Gazowa 'lutlampa' zabrana do rozpalania ogniska przydała się po raz kolejny. Gdyby nie ona oraz zapas suchego drewna w szczelnym foliowym worku z rozpaleniem wieczornego ogniska mógłby być problem. Wszystko wokół było mokre. Na drodze przy kanale Kula widoczne wiatrołomy - skutki ubiegłotygodniowej wichury. Zima bez śniegu odsłoniła także pozostałości po 'syfiarzach z wędką' (żeby nie obrazić prawdziwych wędkarzy). Jest czwarty grudnia, a żaby pluskają się w wodzie w najlepsze. Trzciny wypuszczają nowe pędy. Czas postawić masz i wracać do domu. Jezioro Boczne - omegi w drodze na jezioro Niegocin. Na Niegocinie niespodzianka - surfer pływający z latawcem. Na drugim planie dwie omegi powracające do portu w Wilkasach.
Rejs zakończył się szczęśliwie. Nie zanotowano żadnych strat w ludziach czy w sprzęcie... nie licząc utopionego telefonu komórkowego, który wypadł z aquapacka (folia od zimna zesztywniała i połamała się).
|
|